Szukaj
Close this search box.

Dwa złote łuki przeszywają konstrukcję pochyłego pawilonu z oszklonym frontem. Boczne ściany pomalowane w biało-czerwone paski. W środku błyszczą urządzenia kuchenne. Klienci podchodzili do małego okienka, w którym było przyjmowane i natychmiast realizowane zamówienie. Najczęściej sprowadzało się do trzech produktów: hamburgera w bułce z dodatkami, posolonych frytek w torebce i mlecznego koktajlu. Rachunek za to wszystko wynosił 35 centów! Na froncie budynku jest jeszcze jeden łuk, który spina czerwony historyczny baner z napisem: McDonald’s, speedee service system HAMBURGERS. We have sold overt 1 milion. Na jego górnej krawędzi stoi maskotka firmy: mały kucharz Mr Speedee. Trzyma w ręce wielki plakat na kiju z napisem: “15c” – na początku tyle płacili konsumenci za hamburgera.

Hamburger w złotych łukach

Table of Contents

– Zna pan paradoks jajka i kury? – Tak Ray Krock, obwoźny sprzedawca, zaczynał swoją ulubioną opowieść. – Nie potrzebuje pan multimiksera, bo schodzi panu mało koktajli, ale może pan sprzedaje mało koktajli, bo nie ma pan dobrego multimiksera? Jestem przekonany, że to drugie. Niech pan pomyśli: przychodzi klient, który nie ma czasu, chciałby się napić, ale przygotowanie trwa zbyt długo i klient wychodzi. Gdyby pan miał mój multimikser i przyspieszył produkcję, to więcej by pan sprzedał i zarobił. Zwiększając podaż, kreujemy popyt. Podaż – popyt, jajo – kura. Każdy inteligentny człowiek wie, co dla niego dobre – wchodzi pan w to? 

 

Muzeum McDonalda

Na przedmieściach Chicago w Des Plaines było miejsce, do którego pielgrzymowali miłośnicy hamburgerów. Tu zbudowano pierwszą restaurację McDonald’s, firmy, która przez następne 65 lat oplotła siecią fast foodów prawie cały świat.

Dwa złote łuki przeszywają konstrukcję pochyłego pawilonu z oszklonym frontem. Boczne ściany pomalowane w biało-czerwone paski. W środku błyszczą urządzenia kuchenne. Klienci podchodzili do małego okienka, w którym było przyjmowane i natychmiast realizowane zamówienie. Najczęściej sprowadzało się do trzech produktów: hamburgera w bułce z dodatkami, posolonych frytek w torebce i mlecznego koktajlu. Rachunek za to wszystko wynosił 35 centów! Na froncie budynku jest jeszcze jeden łuk, który spina czerwony historyczny baner z napisem: McDonald’s, speedee service system HAMBURGERS. We have sold overt 1 milion. Na jego górnej krawędzi stoi maskotka firmy: mały kucharz Mr Speedee. Trzyma w ręce wielki plakat na kiju z napisem: “15c” – na początku tyle płacili konsumenci za hamburgera.

W 1984 roku korporacja McDonald’s zaadaptowała restaurację przy Lee Street w Des Plaines na muzeum. Z oryginalnego budynku została tylko część. Wszystko to razem niebawem najprawdopodobniej zniknie. Firma postanowiła zburzyć muzeum już w 2013 roku, kiedy ponownie wylała przepływająca obok kapryśna rzeka i po raz kolejny muzeum znalazło się pod wodą. Od tamtego czasu pawilon jest zamknięty. Ostatnie enuncjacje ze strony firmy nie pozostawiają raczej wątpliwości co do jego przyszłych losów. Czyli czasu na zobaczenie tego historycznego miejsca pozostało niewiele.

 

Globalna ekspansja

 
Restauracje McDonald’s to nieodłączna cześć krajobrazu miast amerykańskich i teraz już, z małymi wyjątkami, światowego. Według danych z 2016 roku znajdują się one w 120 krajach i każdego dnia obsługują 68 milionów klientów. Korporacja ma 36 899 restauracji na całym świecie (40 procent w USA). W samych Stanach zatrudniają ponad 375 000 osób. Rocznie łącznie z czasowo zatrudnionymi przez firmę przewija się około miliona pracowników!
W 2014 roku McDonald’s wygenerował 27 miliardów obrotu. Jeśli podzielimy przychód przez liczbę dni w roku (365 z wyjątkiem lat przestępnych), otrzymamy około 75,18 milionów dolarów dziennie. Wartość rynkowa McDonald’s wynosi 104,42 miliarda dolarów netto.
Hamburgery, choć serwuje je setki tysięcy innych restauracji, kojarzone są przede wszystkim z firmą McDonald’s. To ona nadała im rangę ważnego posiłku i wymiar nieomal ikony.
 

– Zna pan paradoks jajka i kury? – Tak Ray Krock, obwoźny sprzedawca, zaczynał swoją ulubioną opowieść. – Nie potrzebuje pan multimiksera, bo schodzi panu mało koktajli, ale może pan sprzedaje mało koktajli, bo nie ma pan dobrego multimiksera? Jestem przekonany, że to drugie. Niech pan pomyśli: przychodzi klient, który nie ma czasu, chciałby się napić, ale przygotowanie trwa zbyt długo i klient wychodzi. Gdyby pan miał mój multimikser i przyspieszył produkcję, to więcej by pan sprzedał i zarobił. Zwiększając podaż, kreujemy popyt. Podaż – popyt, jajo – kura. Każdy inteligentny człowiek wie, co dla niego dobre – wchodzi pan w to?

Dodaj tu swój tekst nagłówka

Jak doszło do narodzin McDonald's?

Obecnie główna siedziba firmy znajduje się na przedmieściach Chicago w Oak Brook. McDonald’s w Des Plaines był pierwszym punktem otwartym przez fundatora sieci Roya Krocka. Kosztował go około 30 tys. dolarów. Pozyskał na to fundusze, zastawiając swój dom. Później z tego powodu omal go nie stracił. Miał niewystarczające dochody, co wynikało z niekorzystnego kontraktu z braćmi McDonald z San Bernardino. Korc mało zarabiał, ale uzyskał coś cenniejszego: wyłączność na otwieranie nowych punktów McDonald’s. Dziś franczyza kosztuje ponad milion dolarów. Fachowcy mówią, że to wciąż dobra inwestycja.
Jak doszło do narodzin McDonald’s?
W latach czterdziestych ubiegłego wieku w Kalifornii rekordy popularności biły restauracje typu drive-in. W nich na specjalnym parkingu osoby podjeżdżające samochodami były obsługiwane, nie wysiadając z pojazdów. Między samochodami krążyły zwykle seksowne kelnerki.
W San Bernardino prawie wszyscy amatorzy hamburgerów zatrzymywali się przy punkcie prowadzonym od 1948 roku przez braci McDonald. To właśnie oni wymyślili speedee system, czyli sposób na błyskawiczną obsługę. Inspiracją były taśmy produkcyjne w fabrykach samochodów Forda. Bracia zamiast samochodów produkowali taśmowo kanapki z hamburgerem, frytki i koktajle. Wszystko było gotowe i klient, płacąc, od razu dostawał zamówienie – była to zupełna nowość na owe czasy. Pierwsza seryjna produkcja hamburgerów, frytek i koktajli mlecznych.
Tam właśnie Ray Kroc trafił ze sprzedawanymi przez siebie multimikserami do koktajli. Bracia McDonald zamówili u niego 8 sztuk. To było coś dla niego. Restauracje brały najwyżej jeden multimikser.
– Kiedy zobaczyłem hamburgery po 15 centów, frytki po 10 centów i mleczny koktajl za 10 centów, zrozumiałem, że to projekt dla mnie – wspominał Ray Kroc, założyciel McDonald’s.
Urzeczony sprawnością i systemem produkcji żywności braci, Ray Kroc zaproponował im współpracę. Od początku nie układała się ona zbyt dobrze. Dopiero kontrakt w 1955 roku, który gwarantował Korcowi wyłączność na franczyzę, otworzył mu drogę do ekspansji. Umowa była nadal dla niego niekorzystna. Bracia McDonald zarabiali kasę, on zaś dostawał niewiele. W końcu Kroc z pomocą doradców wymyślił, jak obejść kontrakt, i zaczął pracować według własnego planu i dla siebie.
W 1957 roku ruszyły pierwsze kampanie PR i reklamowe. Nie wszystko szło gładko. Dewizą rodzącej się sieci McDonald’s były jakość, czystość, szybkość. Pracowników intensywnie szkolono i nawet otworzono Hamburger University Fred L. Turner Center.

Walka o przetrwanie

W 1965 roku akcje McDonald’s znalazły się na giełdzie. Następnego dnia Ray Kroc stał się milionerem. Firma rosła aż do końca lat dziewięćdziesiątych. Potem w 2002 roku przyszedł kryzys. Zanotowano pierwszy kwartał w historii, w którym firma poniosła straty. Spadała sprzedaż, zamykano punkty sprzedaży. Stara koncepcja prowadzenia giganta się wyczerpała. Postawili na masowość. Otwierali około 2 tys. restauracji rocznie. Zainwestowano w to 4 miliardy dolarów, ale pieniądze przyniosły straty. Restauracje podupadły. Klienci narzekali na zimne dania, które powinny być ciepłe, brud, złą obsługę. Tymczasem odeszło nagle po kolei dwóch CEO. Jim Cantaloupe zmarł podczas konwencji McDonald’s. Sukcesor Charlie Bell chory na raka wkrótce też pożegnał się ze światem. Akcje McDonald’s zdołowały do 12 dolarów za sztukę.
Opracowano nową strategię. Przede wszystkim podwyższono jakość serwisu, przebudowano kuchnie, skończono ze składowaniem kanapek i znów serwowano je na zamówienie. Dodano do menu sałatę i kurczaki. To była odpowiedź na zarzuty dietetyków. Ograniczono otwieranie nowych punktów na rzecz doskonalenia istniejących. Zaczęto serwować lepszą kawę. Skoncentrowano się na śniadaniu dla dzieci i młodzieży.
McDonald’s popadł w kryzys, ponieważ zaczął być utożsamiany z epidemią otyłości. Szczególnie mówiono o dzieciach, do których głównie adresowano i adresuje się nadal reklamy. Doliczono się, że jest 60 milionów małych grubasów! Głównie z biednych rodzin, dla których mac był tanim, smacznym i kalorycznym posiłkiem. Big Mac z torebką frytek i kubełkiem coli to 1430 kalorii i 59 gramów tłuszczu. Za otyłością maszerują choroby: podwyższone ciśnienie, cukrzyca, dolegliwości układu krążenia, nowotwory itp. McDonald’s protestował, skądinąd słusznie, że każdy ma wolny wybór i sam może decydować, co je.
Mimo spadku liczby klientów McDonald’s umocnił swoją pozycję. W nowej strategii stał się restauracją z szybką obsługą. Hamburgery, frytki i koktajle są tam teraz tylko jedną z wielu pozycji w menu. Inwestorzy spoglądają z optymizmem w przyszłość firmy, bowiem jej akcje szybują w górę: ich cena wynosi obecnie 173 dolary za sztukę. Jeśli ktoś kupił przykładowo 10 tys. akcji w momencie kryzysu, inwestując 17 tys., teraz ma 170 tys. dolarów!

GALERIA ZDJĘĆ

Scroll to Top