Alaska
Zorza polarna
Noc. Okolice Fairbanks na Alasce. Gdzieś bardzo wysoko nad głową w bezkresnej przestrzeni niebo usiane jest drobinkami gwiazd. Bezchmurnie. Zimno, około minus 10 stopni C. Wokół kilkanaście osób. Może właśnie tej nocy niebo rozpali się płomieniami bajkowych świateł? Przez kilka ostatnich dni nie było w tym miejscu zorzy. Na dalekim horyzoncie, zza czarnych jak sadza wzgórz pojawiają się małe, czerwone ogniki, które po kilkunastu minutach zaczynają tworzyć łunę. Potem zmieniają się w ogromne oblane krwią węże, które jak kameleon zmieniają kolory, by w końcu przyjąć błękitnozielony kamuflaż. Na górze niebo, na dole garstka ludzi, a w środku nieziemski spektakl zorzy polarnej.

Table of Contents
Trzeba mieć szczęście. Zorza czasem się pojawia, a częściej nie. Nikt nie jest w stanie tego przewidzieć. Powstały placówki, których pracownicy próbują prognozować aureole, ale jest to przysłowiowe wróżenie z fusów. Zorzolodzy, jak można by ich nazwać, są w metodach prognozowania daleko za meteorologami, którzy, jak wiadomo, często się mylą.
Zorza to legenda, to wierzenia
Aurora borealis, bo tak brzmi łacińska nazwa tego zjawiska, można oglądać na północnej półkuli w pasie podbiegunowym od października do końca kwietnia. Za jedno z najlepszych miejsc do obserwacji uchodzą okolice Fairbanks na Alasce. W marcu miasto przeżywa najazd ludzi z krajów Dalekiego Wschodu, a szczególnie z Japonii. Dla nich aureola jest szczególnie ważna.
Wzgórze Murphy Dome znajduje około 32 kilometrów na północny zachód od Fairbanks. Na początku lat pięćdziesiątych wybudowano tu bazę amerykańskiej obrony powietrznej. Jej zadaniem było wczesne wykrycie ataku Związku Radzieckiego. Pracowało w niej 250 żołnierzy i pracowników cywilnych! Na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku gorączka wojenna ostygła i bazę zlikwidowano. Od tego czasu jest jednym z miejsc, gdzie przyjeżdżają ludzie spragnieni ujrzenia aureoli.
W Murphy Dome najwięcej spotyka się ludzi o skośnych oczach. Reagują oni szczególnie entuzjastycznie na kolejne akty spektaklu. Każda nowa seria orgii świateł wywołuje ich entuzjazm. Ponoć Japończycy wierzą, że spłodzenie dziecka pod zorzą polarną zwiększa szanse na narodziny utalentowanego, szczęśliwego i pięknego bobasa. Ta opinia może powstała na początku lat dziewięćdziesiątych po emisji serialu Przystanek Alaska. W jednym z odcinków w momencie, gdy pojawia się zorza polarna, grupa japońskich turystów biegnie do swoich pokoi z nadzieją na cudowne dzieci spod świateł północy.
Nikola Tesla uważał, że zorza polarna była częścią serii zakłóceń elektrycznych, które nie były spowodowane przez słońce, prądy ziemskie ani inne znane przyczyny. Uważał, że zakłócenia były celowe i mogły być sygnałem z innej planety. Nikola Tesla zaproponował radykalny pomysł stworzenia zorzy polarnej przez człowieka poprzez ogrzanie górnych warstw atmosfery w celu oświetlenia nocnego nieba.
Niecodzienne zjawisko - energia słońca?
Pomimo powszechnych badań i obserwacji Aurora Borealis jest wciąż dla wielu zjawiskiem wyjątkowym. Kiedyś pojawienie się zorzy kojarzono z wielkim nieszczęściem lub obecnością duchów ludzi i zwierząt. Dziś raczej podziwiamy ich piękno, nie doszukując się głębszego znaczenia. Naukowcy tłumaczą zjawisko i pozbawiają je magii. Mimo niewiarygodnych postępów nauki zorze wciąż kryją jednak przed nami tajemnice.
Kolory aureoli nad Murphy Dome układają się w szerokie pasma. Nabierają jasności i tracą ją. Czasem są bardziej intensywne, potem bledną, aby chwilę później znów rozbłysnąć.
Zorza polarna powstaje w wyniku dwóch fenomenów. Wiatr słoneczny, tj. cząstki protonów i elektronów, które docierają do ziemi i jej pola magnetycznego, w zderzeniu z atmosferą wywołuje powstanie efektów świetlnych, potocznie nazywanych właśnie zorzą. W zależności od tego, z jakimi warstwami atmosfery wiatr słoneczny wejdzie w kolizję, zorza przybiera inny kolor. Specjaliści twierdzą, że zielony oraz różowy to skutek zderzenia cząstek emitowanych przez słońce z tlenem. Ciemnoczerwony, niebieski, bordo i purpura to efekt kolizji z azotem, a zderzenie z obydwoma pierwiastkami daje kolor żółty.
W większości przypadków widzimy zorzę polarną w kolorze jasnozielonym. To jest złudzenie! Oko człowieka słabo rozróżnia kolory. Czasem dopiero na zdjęciach zorzy widać pełną ich gamę!
Istnieje wiele ciekawych legend i wierzeń związanych z zorzami. W mitologii była ona wcieleniem bogini świtu (Eos u Greków, Aurora u Rzymian). Zjawiskiem interesował się Arystoteles, który uważał, że powstaje ona, bo powietrze staje się płynnym ogniem.
Legendy
W tradycji skandynawskiej zorze miały symbolizować kobiety tańczące wokół ogniska, dusze zmarłych niezamężnych kobiet, zjaw dobrych i złych. Według Szwedów pojawienie się zorzy zapowiadało urodzaj. Norwegowie przestrzegali, że dowcipkowanie czy śpiew podczas zorzy może być niebezpieczne. Zabraniano pokazywania zorzy palcem, bo to przynosiło nieszczęście. Z kolei Finowie twierdzili, że zorza to nic innego, jak wielki wściekły lis, który biega między górami z płonącym ogonem. Dzieciom do tej pory mówi się tam, żeby siedziały cicho, kiedy na niebie świeci aureola. Skandynawowie zastanawiali się, czy światła nie były przypadkiem odbiciem od morza czy też od lśniących łusek ogromnych ławic śledzi. Eskimosi i i dawni mieszkańcy Ameryki Północnej byli przekonani, ze aureole to dusze zmarłych, które zostały przyobleczone w światłość. Czasem wyobrażano sobie, na przykład w Grenlandii, że są to dusze zmarłych lub zabitych dzieci. Rosjanie mieli bardziej przyziemną interpretację zjawiska zorzy. Twierdzili, że to smoki uwodzące kobiety pod nieobecność mężów. Na przestrzeni dziejów i w każdym zakątku świata, gdzie obserwowano aureole, powstały setki legend, mitów i wierzeń. Opierały się na emocjach, doli i niedoli ludzi, były próbą odpowiedzi na pytanie, kim jesteśmy i gdzie żyjemy.
Orgia piękna
Światło zorzy polarnej sięga do wysokości 965 kilometrów nad ziemią i ciągnie się przez tysiące kilometrów. To magnetosferyczny generator prądu dający trzy miliony megawatów lub więcej, czyli około cztery razy więcej energii elektrycznej niż zużywają Stany Zjednoczone podczas gorącego lata.
Jednym z najważniejszych aspektów zórz jest to, że regiony polarne leżą w miejscach największej koncentracji linii pola magnetycznego. Może to właśnie działa na organizm ludzki?
Aureole generują masową turystykę. W sezonie wycieczkowym, trwającym od połowy listopada do połowy kwietnia, na Alaskę przyjeżdżają dziesiątki tysięcy turystów, głównie z Azji. Najliczniejszą ich grupę stanowią, jak wspomniałem, Japończycy.
Zorza polarna tworzy więź między nauką i sztuką. Naukowcy próbują zgłębić jej istotę, a artyści czerpią inspirację do twórczości w różnych dziedzinach sztuki. A co na to szarzy zjadacze chleba? Na pewno jest to dla nich niezwykłe doświadczenie! Orgia piękna o wymiarach kosmicznych! Wystarczy spojrzeć w górę. Tam niebiosa zaczynają tańczyć, przybierają niesamowite kształty, tryskają gamą barw, które na tle czarnego nieba tworzą spektakl, który nigdy nie jest taki sam i nigdy się nie powtórzy. Może też wszystko ma, jak twierdzą mieszkańcy Japonii, korzystny wpływ na organizm i szczęście człowieka? Kto wie!